Ferie zimowe w Dębicy – Jak było?

Tak to już jest, że na ferie, czy wakacje czeka się bardzo długo, a kiedy już przychodzą to mijają stanowczo za szybko. Tegoroczne dwa tygodnie zimowego odpoczynku dla dzieci i młodzieży dzięki wspaniałej, śnieżnej i mroźnej pogodzie oraz bogatej ofercie zajęć na pewno nie były czasem straconym. Prawdziwe oblężenie w tych dniach przeżywało dębickie lodowisko. Nie ma przecież nic przyjemniejszego od wspólnej rodzinnej zabawy i to jeszcze w rytm dyskotekowych hitów.

Cieplej, ale na pewno nie mniej radośnie było również na dębickim basenie. Tam można było nie tylko zapomnieć o mrozie i śniegu, ale również spróbować swoich sił na wodnym torze przeszkód.

Z kolei w Szkole Podstawowej nr 10 prawdziwym strzałem w „dziesiątkę” były zajęcia gimnastyczne i sportowe. Uczniowie z uśmiechem na twarzy pokonywali slalomowe słupki, wykonywali fikołki oraz skakali, ćwiczyli i grali w piłkę. Nie zabrakło również wspólnych zabaw oraz kącika dla uzdolnionych artystycznie.

Nie mogły narzekać również te osoby, które wybrały zabawę na świeżym powietrzu. Na stoku narciarskim w Stobiernej do woli można było pojeździć na sankach oraz niezastąpionych w takich momentach „jabłuszkach”. Duża ilość śniegu za kołnierzem i przemoczone buty nikomu nie przeszkadzały. Tym bardziej, że można było się ogrzać przy ognisku i spróbować lokalnych rarytasów, czyli proziaków z przepysznym dżemem truskawkowym.

Dzieci z dębickich Placówek Wsparcia Dziennego „Zgrana Paka” pozazdrościły natomiast gwiazdom telewizyjnym i wyruszyły do Krakowa, aby zobaczyć jak w praktyce wygląda kręcenie seriali. Po wizycie na planie „Szpitala” i „Szkoły” radosna wycieczka odwiedziła Laserowe Centrum Rozrywki i Wawel oraz uczestniczyła w słodkich warsztatach w Manufakturze Czekolady.

Na zakończenie ferii dla najmłodszych niespodziankę przygotowała również Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej „Igloopol” w Dębicy. Dzięki staraniom Kazimierza Saka, Włodzimierza Grabowskiego i burmistrza Mariusza Szewczyka dzieci mogły do woli wyszaleć się na tradycyjnym kuligu. O tym, że był to trafiony pomysł najlepiej świadczą uśmiechnięte twarze uczestników tego śnieżnego przejazdu.